W pierwszej, drugiej, a zwłaszcza w trzeciej i czwartej władzy (sądownictwo i media) demokratyczne lub nawet pseudodemokratyczne metody wyboru i doboru są marginalne. Przykłady dominacji oraz opiniotwórczości dzieci funkcjonariuszy zbrodniczej wobec Polaków formacji są gołym okiem widoczne na karierach wielu polityków i dziennikarzy.
Przy konstruowaniu ustawy deubekizacyjnej należało się zastanowić jak objąć jej przepisami również spadkobierców kryminogennych środowisk hołdujących antypolskiej wschodniej tradycji, aby wyłączyć ich z możliwości pracy ustawodawczej, politycznej, informacyjnej. Bez tego Polska dalej pozostanie Ubekistanem, w bardziej lub mniej ukrytej formie.
O tym, że ubeckie (czekistowskie = enkawudeowskie) metody przechodzą bardzo często bezwiednie z ojca na dzieci przypominają nam różne „ikony” polskiego życia publicznego i medialnego. Ale co się dziwić? Jakie dziennikarstwo taki i jego symbol. Bardzo często zdarza się, że korzystając z dogodnego przypadku „ikony” dziennikarstwa przepytują, a w zasadzie nawet przesłuchują członków rodzin polityków, a częścią tak nabytej wiedzy dzielą się publicznie w mediach, zarabiając na ciężki kawałek dziennikarskiego chleba.
Jako żywo działania niektórych „ikon” przypominają metody stosowane przez przeprowadzających w latach minionych przeszukania w domach opozycjonistów. Adresatem „podchwytliwych” pytań częstokroć (bez okazywania najmniejszych skrupułów, czy obaw o etyczną stronę stawiania pytań niewinnemu) były dzieci. I tak słychać było pytanie takie na przykład: „Dziewczynko, a gdzie twój tatuś chowa pisemka lub papiery? Pod które łóżeczko? A może wynosi na strych, do piwnicy?” Nieświadome dziecko najczęściej „sypało” ojca czy matkę, nie mając w ogóle najmniejszego pojęcia, że jest bezwzględnie wykorzystywane w grze przeciw rodzicom. Gdy później, gdy nieco podrosło, rodziły się w głowie dziecka wyrzuty sumienia: „Wydałem/am tatę! Mamę! Co ja zrobiłem/am? Czy zgrzeszyłem/am śmiertelnie?
Za tego rodzaju działania „ikon” polskiego dziennikarstwa oprócz tytułu „hieny roku” powinny one otrzymać obligatoryjnie order im. Pawlika Morozowa, patrona sowieckich pionierów, który nie wahał się dla prawdy i postępu (tzw. rozkułaczenia) wskazać właściwym organom, gdzie ojciec ukrył „zakazaną” krowę. Efekt: donosiciel stracił ojca i matkę, których rozstrzelano.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz